Zrobiłem mały test indeksowania - kilkanaście blogów założonych na darmowych serwisach blogowym, na które wstawiłem po 1-3 artykuły * porządnej* jakości. Cześć blogów podlinkowałem (strona główna + artykuł), a pozostałej części nie linkowałem w ogóle - polegając na samym pingu.
Po wstawieniu artykułów, po kilku minutach wszystkie podstrony znalazły sie w indeksie. Po trzech dniach jednak w indeksie nie przetrwał ani jeden artykuł (ani strony główne tych blogów).
Jakie z tego wnioski?
1) Pingowanie niesie świetne (100%) efekty w indeksowaniu, jednak bardzo krótkotrwale. Strony bez wartościowych linków, znikają bardzo szybko z indeksu, lub trafiają do Supplemental Index.
2) Linki ze śmieci nie niosą żadnej realnej siły, a przynajmniej nie tyle, aby utrzymać nową stronę w indeksie.
3) Strony mogą całkowicie wypaść z indeksu nie tylko z powodu nieetycznych praktyk SEO, ale także zupełnego braku pozycjonowania.
4) Unikalny, dobry content to nie wszystko, aby utrzymac sie w SERPach.